Rozmowa z Jakubem Pendrakowskim, trenerem KKS Polonia Warszawa
Redakcja: Trenerze, przede wszystkim gratulujemy 5 wygranej z rzędu. Kiedy po meczu podszedłem pogratulować, widziałem z jak dalekiej podróży trener wrócił. O której godzinie emocje wygasły i udało się zasnąć?
Jakub Pendrakowski: Haha. Tak, byłem bardzo zmęczony po meczu. Był to chyba jeden z najbardziej wyrównanych w sezonie, gdzie obie drużyny były bardzo podobny czas na prowadzeniu. To aż 14 zmian prowadzenia, 7 remisów. Emocje wygasły dopiero koło 1 w nocy i jakoś wtedy udało się usnąć. Redakcja: Co trener powiedział zawodnikom w przerwie? W trzeciej kwarcie wyszli bardziej głodni gry i pewni tego co chcą osiągnąć.
Jakub Pendrakowski: W przerwie powiedziałem drużynie tylko dwie rzeczy. Mianowicie, że tracimy za dużo łatwych punktów i musimy podnieść naszą intensywność oraz koncentrację w obronie. Ta drużyna ma ogromne pokłady motywacji w sobie, a gracze są bardzo ambitni.
Redakcja: Serię rewanżową traktujecie bardzo poważnie, konsekwentnie rewanżując się za porażki w pierwszych meczach. Jak zmotywujecie się na kolejny mecz z Krosnem? Pierwszy w końcu wygraliście.
Jakub Pendrakowski: Zawodnicy są świadomi, że pierwsza runda nam w tym sezonie nie wyszła i musimy walczyć o każde zwycięstwo. Także myślę, że pomimo tego, że z Krosnem wygraliśmy w pierwszej rundzie to zawodnicy wiedzą o co walczą i nie potrzebują dodatkowej motywacji.
Redakcja: Może trener powiedzieć coś więcej na temat zdrowia Patryka Gospodarka i Marcina Dutkiewicza? Kiedy obaj zawodnicy wrócą do gry?
Jakub
Pendrakowski: Patryk Gospodarek i Marcin Dutkiewicz mieli
wrócić do treningów na początku tygodnia.
Niestety u obu pojawił się ból, z
którym nie byli w stanie ćwiczyć. Wydaje mi się, że u Patryka jest to kwestia
kilku dni, u Marcina Dutkiewicza pewnie potrwa
to dłużej. Bądźmy dobrej myśli.
Rozmowa z Adamem Linowskim
Redakcja: Adam, zagrałeś tylko 18 minut. Ze zdrowiem wszystko ok?
Adam Linowski: Tak, ze zdrowiem wszystko w miarę w porządku, natomiast wszyscy mamy jakieś mikrourazy. Ja doznałem ostatnio podkręcenia kostki, ale biegam w tapie, więc te 18 minut to wynik po prostu przebiegu meczu i dobrej zabawy Patryka Pełki, który miał bardzo dobrą skuteczność. Tak jak powiedziałem, wszyscy mamy jakieś urazy, gdzieś coś tam boli, ale na bieżąco staramy się regenerować i grać dalej.
Redakcja: Niewątpliwie początek sezonu nie należał do najłatwiejszych. Co spowodowało Waszą przemianę? Dojrzeliście do 1 ligi czy po prostu poznaliście już rywali?
Adam Linowski: Rzeczywiście, nie był to najłatwiejszy początek sezonu. Wiadomo, że jeśli się przegrywa, nawet jeśli to są niewielkie różnice punktowe, a później przychodzi kilka meczy, gdzie przegrywamy większą liczbą, to jest to ciężki czas. Można więc powiedzieć, że zaczęliśmy od takiego dołka w lidze, natomiast z czasem zaczęliśmy bardziej sobie ufać, zaczęliśmy być bardziej zgrani i też poznaliśmy trochę przeciwników. To jak poszczególne drużyny są ustawione, jak są zbudowane i jakie są ich mocne strony. Myślę jednak, że taką główną zmianą, która tutaj nam pomogła, to ta agresywna obrona. Teraz rzeczywiście każdy stara się być odpowiedzialny za wszystkie swoje zadania na boisku. Z kolei nasz offense, nasz atak przychodzi już tak naturalnie, ponieważ się zgraliśmy. Jeżeli będziemy dalej tak bronić, to jeszcze kilka niespodzianek w tym sezonie na pewno sprawimy.
Redakcja: Mecz z Decką był bardzo wyrównany. Co sprawiło, że przechyliliście szale zwycięstwa na swoja stronę?
Adam
Linowski: Wiedzieliśmy, że ten
mecz będzie bardzo ciężki. Nawet trener
nam powiedział, że “nie oszukujmy
się, ten
mecz będzie najtrudniejszym naszym meczem w tym sezonie” ale jeśli
się skupimy, jeśli będziemy zdeterminowani do tego, żeby
wykonać wszystkie zadania, szczególnie w obronie i zatrzymamy ich
strzelców, to
będziemy mieli na pewno szansę na wygranie tego meczu. Co zdecydowało o zwycięstwie? Myślę, że
zdecydował właśnie ten spokój, to że dobra gra w obronie odbija na grze
w ataku. Jesteś wtedy pewniejszy
i rzeczywiście te rzuty, które gdzieś tam trafiliśmy przez ręce czy prostu ta obrona na końcu, dały nam to
zwycięstwo.
Rozmowa z Adamem Lisewskim
Redakcja: Kiedy dowiedziałeś się, że wyjdziesz w pierwszej piątce było to dla Ciebie zaskoczenie?
Adam
Lisewski: O
wyjściu w pierwszej piątce dowiedziałem się na dzień przed meczem, byłem
zaskoczony i podekscytowany, ale wiedząc jakie mamy problemy kadrowe przez
kontuzje, gdzieś ten pomysł się pojawił w mojej głowie, ale raczej to było takie
gdybanie.
Redakcja: Jak się czujesz w pierwszoligowej rzeczywistości,
gdzie miejsca jest mniej, a przeciwnik gra dużo bardziej intensywnie?
Adam Lisewski: Ja czuję się bardzo dobrze, jest to ogromny przeskok
fizyczny oraz pod względem intensywności między 2 ligą, ale ja czuję się w
tym bardzo dobrze, od zawsze lubiłem się "pobić" na boisku i działać
na nerwy przeciwnikowi, czego w tej lidze jest o wiele więcej, z tego co
zdążyłem zauważyć. Treningi z doświadczonymi podkoszowymi, takimi jak Adam Linowski, Patryk Pełka i Damian Cechniak dają mi bardzo dużo
pewności siebie i doświadczenia, bo nie wyobrażam sobie lepszego zestawu
podkoszowego od którego mógłbym się więcej nauczyć w 1 lidze.
Redakcja: Jak oceniasz sam mecz z Decką oraz swój indywidualny
występ?
Adam Lisewski: Od początku wiedzieliśmy, że mecz z Decką będzie dużym
wyzwaniem, ponieważ ten zespół jest ostatnim czasie w bardzo wysokiej formie i dyspozycji. Zresztą tak
jak i my. Jednak
mimo przekorności losu z kontuzjami, które niestety towarzyszą nam cały sezon,
wygraliśmy ten mecz jako DRUŻYNA, każdy kto wszedł na boisko dał z siebie
wszystko i dzięki temu udało nam się utrzymać passę zwycięstw.
A propos mojego indywidualnego występu to jestem bardzo zadowolony. Widzę, że moja ciężka praca przekłada się na coraz to
większe zaufanie trenera. Może statystycznie mój występ nie wyglądał jakoś
niesamowicie, ale wydaje mi się, że wywiązałem się z zadania, które
miałem wykonać.
I jeszcze raz: BRAWO DRUŻYNA i dziękujemy serdecznie kibicom,
bo byli oni w tę środę wyjątkowi i grali jako 6sty zawodnik na
boisku. Zapraszam na następne mecze domowe w hali Koło!