W mieście, które gra szybko i myśli odważnie, nie ma miejsca na zachowawcze ruchy. Polonia postawiła na zawodnika, który wnosi do gry tempo, charakter i coś, czego nie da się zapisać w statystykach. Do drużyny dołącza Jalen Sullinger, 22-letni rozgrywający ze Stanów Zjednoczonych, który przez ostatnie cztery sezony występował w barwach renomowanej uczelni Kent State w rozgrywkach NCAA.
To nie jest zawodnik przypadkowy. To gracz, który z roku na rok wspinał się coraz wyżej, aż stał się jednym z filarów swojego zespołu. Typ lidera z charakterem – takiego, który nie potrzebuje rozgłosu, by robić różnicę na boisku. Sullinger potrafi nie tylko zdobywać punkty seryjnie, ale też prowadzić grę z chłodną głową i boiskowym wyczuciem. Ma w sobie spokój, precyzję i instynkt – cechy, które budują zaufanie całej drużyny.
Urodzony 1 stycznia 2003 roku w Columbus, Ohio – mieście o głębokich koszykarskich tradycjach – Jalen Sullinger od dziecka wychowywał się blisko boiska. Choć jego wujek, Jared Sullinger, grał w NBA (w tym m.in. w Boston Celtics), Jalen nie chciał być tylko „tym drugim Sullingerem”. Od początku obrał własny kurs.
Jego cztery sezony na uniwersytecie Kent State to podręcznikowy przykład dojrzewania zawodnika – z rezerwowego w debiutanckim sezonie po lidera zespołu w ostatnim roku. W sezonie 2024/25 notował średnio 15,7 punktu, 2,2 zbiórki i 1,8 asysty na mecz, a przy tym trafiał blisko 40% rzutów za trzy i niemal 90% wolnych.
- Myślę, że Jalen to ostatni ukryty as. Nie było łatwo, bo wiele europejskich drużyn (w tym kilka polskich) na niego stawiało, ale w końcu mamy go u siebie. To niesamowity talent, zwłaszcza jeśli chodzi o rzuty, ale wiemy też, że jest świetnym liderem w ataku i poza boiskiem. Myślę, że będzie jednym z najlepszych talentów w lidze i jestem pewien, że m.in. dzięki niemu Polonia będzie bardzo atrakcyjną drużyną! – podsumował trener KKS-u Polonia Warszawa, David Torrescusa Jimenez.
178 centymetrów? Niby niewiele, jak na koszykarza. Ale w jego przypadku to tylko liczba w CV. Bo kiedy wchodzi na parkiet, nie patrzysz na wzrost — patrzysz, jak prowadzi grę. Jalen nie potrzebuje przewagi centymetrów, żeby robić różnicę. Wystarcza mu spryt, spokój i błyskawiczne decyzje.
Transfer do KKS Polonii Warszawa nie był dziełem przypadku. Klub już od kilku miesięcy monitorował amerykańskiego rozgrywającego. Szukano lidera – nie gwiazdy jednego meczu.
- O transferze Jalena można by napisać kilka ładnych stron. Na pewno w pierwszej kolejności, chciałem podziękować jego agentom Evanowi Ravenelowi i Mateuszowi Jodłowskiemu, bez nich nie doszło by do podpisania kontraktu. Same negocjacje z graczem trwały bardzo długo i raz wydawało się że jesteśmy blisko, a raz że jesteśmy bardzo daleko. Jeszcze dwa tygodnie temu wydawało się, że przyjdzie do nas inny bardzo dobry gracz, ale ten transfer finalnie nie doszedł do skutku, a z kolei umowa jaką miał podpisać Jalen, też nie została sfinalizowana. I tak oto zyskaliśmy błyskotliwego gracza, który może grać na dwóch pozycjach – rozgrywającego i rzucającego obrońcy. Ma łatwość w zdobywaniu punktów i jest świetnym strzelcem z dystansu, do tego ma cechy lidera, którym był na bardzo dobrej uczelni Kenn State. Pochodzi też z rodziny koszykarskiej – tata grał w wielu miejscach, a wujek w NBA i ma już w młodym wieku świadomość odpowiedzialności i pracy, jaką musi wykonać zawodowy koszykarz. Jest to na pewno najcięższy transfer, jaki udało mi się wykonać w Polonii, ale zarazem pokazał mi też, że ciężka praca trenera Davida i moja, przynosi zamierzone skutki i mimo mniejszego budżetu niż większość drużyn, jesteśmy w stanie podpisywać niesamowitych graczy – podsumował dyrektor sportowy klubu, Tomasz Jaremkiewicz.
Polonia zyskała gracza z akademickiego topu – chłodnego strzelca, którego rzut zza łuku będzie zmorą każdej defensywy w 1. lidze. Ale jednocześnie zyskała kogoś, kto doskonale rozumie złożoność zespołowej gry i potrafi postawić się w służbie drużyny. A to w tej dyscyplinie wartość bezcenna. Jalen z naszym klubem podpisał roczny kontrakt.
Witamy w Polonii, Jalen!