Kibice zdecydowali, że to właśnie Ty zostaniesz bohaterem dzisiejszego wywiadu. Masz tak liczną rodzinę, która kibicuje Polonii, czy może to po prostu wszyscy tęsknią za Twoją grą na parkiecie?
AN: Hah, dobre pytanie. Myślę, że jedno i drugie.
Czy liczysz dni, odkąd kontuzja zmusiła Cię do przerwy w grze?
AN: Tak, od 2 września 2023 roku każdego dnia myślę o tym, jak bardzo brakuje mi starego siebie. Dziś mija 510 dni od momentu, gdy kontuzja zmusiła mnie do przerwy. To długi czas, ale każdego dnia staram się walczyć o jak najszybszy powrót na boisko, mimo wszelkich przeciwności.
Dla tych, którzy nie wiedzą, możesz przybliżyć, jak doszło do kontuzji i co zdiagnozowali lekarze?
AN: Byliśmy na turnieju przedsezonowym w Poznaniu. Podczas sparingu poczułem ból w kolanie, ale, jak to w sporcie bywa, zawsze coś boli, więc się nie przejąłem. Nie było to coś, co od razu wykluczyło mnie z gry. Następnego dnia jednak obudziłem się z mocno spuchniętym kolanem. Skonsultowałem się z doktorem Michałem Szyszką, który zdiagnozował minimalne uszkodzenie chrząstki. Uspokoił mnie, mówiąc, że wystarczy poczekać, aż stan zapalny minie, i wszystko powinno wrócić do normy. Po krótkiej przerwie wróciłem na boisko i rozegrałem dwa mecze ligowe. Jednak po jednym treningu wszystko było w porządku, po kolejnym czułem, że kolano nie jest "świeże", a po trzecim byłem całkowicie niezdolny do trenowania z powodu opuchlizny. Wpadłem w rytm, w którym uczestniczyłem w dwóch treningach i meczu tygodniowo. Tak wyglądały dwa tygodnie, aż w końcu lekarz stwierdził, że potrzebuję dłuższej przerwy. Pod koniec grudnia wykonaliśmy kolejny rezonans, który wykazał, że uszkodzenie się pogłębiło i kwalifikuje się do rekonstrukcji. Decyzja była szybka – dwa dni później leżałem już na stole operacyjnym.
Co czuje młody sportowiec, gdy zamiast zdobywać doświadczenie na parkiecie i rywalizować, musi kolejne miesiące spędzać, obserwując kolegów z boku boiska?
AN: Nie ma co ukrywać – złość i smutek. Każdy sportowiec chce być na boisku, rywalizować, rozwijać się i pomagać drużynie. Siedzenie z boku i patrzenie, jak koledzy walczą, podczas gdy ja mogę tylko obserwować, jest frustrujące. Czujesz, jakbyś tracił cenny czas, który mógłbyś wykorzystać na zdobywanie doświadczenia.
Były mecze, w których czułeś, że mogłeś pomóc drużynie osiągnąć lepszy wynik w końcówce?
AN: W każdym meczu to czuję. Niezależnie od wyniku, zawsze mam wrażenie, że mógłbym coś wnieść. Uważam, że jeśli nie czułbym, że mogę się przydać, to nie miałoby sensu wracać do sportu.
Jak radzisz sobie z codziennymi wyzwaniami związanymi z rehabilitacją? Jak wygląda Twój dzień bez treningów i meczów?
AN: To jest męczące, ale jakoś daję sobie radę. Dni wolnych właściwie nie ma, bo zawsze jest coś do zrobienia. Jeśli nie mam treningu na boisku, to wypada trening rehabilitacyjny. Gdy akurat nie pracuję nad kolanem, to ćwiczę na siłowni, skupiając się na górnych partiach ciała. A jeśli nie jestem na siłowni, to przebywam u fizjoterapeuty albo w hotelu Sante na odnowie.
Kontuzja to trudny moment dla każdego sportowca. Co pomaga Ci utrzymać pozytywne nastawienie w obliczu takiej przerwy?
AN: Momentami trudno jest myśleć pozytywnie, zwłaszcza kiedy pojawiają się niepowodzenia. Jednak tym, co mnie podtrzymuje, jest wizja powrotu na boisko w niedalekiej przyszłości. Na początku było znacznie trudniej zachować optymizm – myśl o rocznej przerwie mnie przytłaczała.
Czy kontuzja zmieniła Twoje podejście do treningów i dbania o swoje ciało? Jakie wnioski wyciągnąłeś z tego doświadczenia?
AN: Raczej nie, od zawsze traktowałem to poważnie. Natomiast na pewno otworzyło mi to oczy na to, że nie wszystko, co masz teraz, jest pewne w przyszłości. Kontuzja pokazała mi, jak szybko można coś stracić, i jak ważne jest docenianie każdej chwili na boisku, bo nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie przerwa.
Jakie są rokowania? Kiedy planujesz wrócić do treningów i gry?
AN: To odwieczne pytanie, które słyszę przynajmniej dziesięć razy w tygodniu. Odpowiedź jest prosta – nie wiem. Odsuwam wszystkich do Wojtka Pielecha. Wszystko zależy od postępów w rehabilitacji i tego, jak będzie reagowało ciało. Liczymy jednak na to, że w tym sezonie uda się zagrać chociaż kilka meczów. Taki jest plan i do tego dążymy.
Na koniec chciałbym podziękować organizacji, właścicielowi oraz prezesowi za wiarę i wsparcie, które od Was otrzymałem. Zrobię wszystko, aby odwdzięczyć się grą. Dziękuję także całemu sztabowi medycznemu za fachowe prowadzenie mojej rehabilitacji – wiele to dla mnie znaczy.